Co dziesiąty czterokołowiec sprowadzony w minionym roku do naszego kraju zajechał na Dolny Śląsk. Za parę lat muszą trafić na złom, jednak tu pojawia się kłopot - brakuje fachowej sieci recyklingu.

Do najbliższego, posiadającego koncesję punktu skupu zepsutych wozów nie może być dalej niż 50 km w linii prostej od punktu zamieszkania czy też siedziby posiadacza samochodu - to jedynie jeden z ustępów „ustawy wrakowej”. Prawo już działa, ale na stworzenie ogromnej oraz ekologicznej sieci demontażu oraz recyklingu aut pozostał czas do przyszłego roku. Wedle założeń, sieci zbierania wozów muszą zagwarantować wszelkie przedsiębiorstwa, jakie w ciągu roku sprowadzą do naszego kraju więcej niż tysiąc aut. Nie muszą jednakże otwierać swych punktów, mogą sygnować umowy z przedsiębiorcami, jacy w ich imieniu skupować będą samochody.

Często o sprawach, które nam mogą się spodobać dowiadujemy się na bazie oceny. Może w taki sposób będzie w tym przypadku, ponieważ zapraszam do lektury (https://artgrafcars.pl/) podobnego artykułu.

Kiedy importerzy tego nie uczynią, uiszczą za każdy zbyty czterokołowiec nawet 500 zł. Pieniążki zasilą system recyklingu.

Właściciel skupu trudni się też demontażem samochodów czy też prowadzi kolejny interes jak giełda samochodów powypadkowych. Zarabia głównie na sprzedaży odzyskanych sprawnych części wymienialnych.

Czy chcesz, poznać inne tego rodzaju materiały? Jeśli tak, to kliknij ten link oraz zobacz w artykule (http://www.sklep.techkar.pl/produkty,2) więcej porad. One prawdopodobnie także Cię zainteresują!

Prawdziwe kokosy mogą zarobić duże firmy, jakie założą na terytorium kraju całą sieć punktów recyklingu pojazdów. Najpierw trzeba zainwestować. Budowa współczesnej stacji demontażu, do której trafią samochody ze skupów, to wydatek 1,5 mln złotych. Tu będą demontowane oraz sortowane.

karoseria i pozostałe metalowe części zostaną oddane firmom rozdrabniającym, jakie przyszykują surowiec do ponownego użytku. Lecz uwaga, sama strzępiarka - to sumpt niemalże trzydziestu milionów zł.